Lotnisko, szał przed podróżą z dwójką dzieci osiąga zenit. Pić, jeść, spać, pić, czekolada, mam brudne ręce, nie siadaj na podłodze, zaraz nam ucieknie samolot, przepraszam panią, on już więcej tak nie krzyknie, ciszej, dzieci, nie Alu, nasz samolot nie może być różowy, Boże, daj mi dożyć tych wakacji...
W podręcznym plecaku misz-masz, paszporty wymieszane z paluszkami i chustkami do nosa. Ala spogląda mi przez ramię do ziejącej czeluści bagażu podręcznego.
- Mamo, czyja jest ta SŁONKA? - pyta wskazując słomkę do napojów.
- Nie mówi się SŁONKA tylko SŁOMKA. Słonka to taki ptak.
...
- Mamo, czyj jest ten ptak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz