17 lutego 2014

Hava nagila!

Dzieci od Dziadków w prezencie dostały skarbonki. Wraz z nimi otrzymały również pogadankę umoralniającą o oszczędzaniu pieniędzy gratis. Wiśnią na torcie była dżentelmeńska umowa zawarta między dziećmi i rodzicami, na mocy której wybitnie dobre zachowanie dzieci będzie nagradzane finansowo, natomiast rażące naruszenie form współżycia społecznego zakończy się uszczupleniem zasobów finansowych. Docelowo, kiedy skarbonki się zapełnią, dzieci wraz z rodzicami udadzą się do sklepu z zabawkami i - reszty łatwo się domyślić.

- Mamo, a jak będę grzeczna to dostanę pieniążki? - drąży Ala.
- No jasne, przecież taką mamy umowę.
- Czyli za dobre zachowanie dostaniemy DWA pieniążki?
- Niech ci będzie...
- A co, jak będę niegrzeczna?
- Wtedy zabieramy ze skarbonki...
- Ale tylko jeden pieniążek, prawda?



It's the end of the world (as we know it)

Popołudnie, siedzę w domu i pracuję. W tle brzęczy telewizor, ale jeden dźwięk wybija się ponad hałas. Wyglądam przez okno i lokalizuję źródło - po naszym osiedlu  powoli jedzie mały, biały samochodzik z flagą i krzyżem zatkniętymi na dachu. Przez megafon męski głos roztacza wizję nadchodzącego kataklizmu, który ma być karą Boga za grzechy ludzkości. Ma rozpocząć się od nuklearnego konfliktu, który przeżyją wierni bożym przykazaniom. Głos nawołuje do nawrócenia się i modlitwy.

Myślę sobie - wolny kraj, każdy ma prawo zwariować w dowolnie wybrany przez siebie sposób i dzielić się tym radosnym faktem z bliźnimi.

Facet robi jeszcze dwie rundy po okolicznych uliczkach i zapominam o sprawie.

Wybija 15:30, biorę psa i biegniemy posprawdzać kotom przepustki. Na chodniku ulotki - podnoszę jedną wiedząc, że musiał je rozrzucać pan z białego autka. Czytam i włosy stają mi dęba.

Ulotka opisuje historię biznesmena, który utracił wielomilionowy majątek. Pocieszenia szukał w wierze i  - jak twierdzi - podczas modlitwy w jednym z kościołów doznał objawienia i otrzymał misję ratowania gatunku ludzkiego przed zagładą.

Myślę dalej  - w porządku, ostrożności nigdy za wiele, różne rzeczy dzieją się na świecie. Może to nie Majowie, ale właśnie pan Leszek z Kątów Wrocławskich przewidział precyzyjnie koniec świata. Koniec końców - Polak potrafi.

Czytam dalej i uśmiech spełza mi z twarzy. W ulotce ów pan opisuje, jak należy zabezpieczyć się przed atakiem nuklearnym.Oczywiście poleca gromadzenie zapasów żywności oraz modlitwę i przyjmowanie sakramentów. Pan Leszek daje również zalecenia, jak chronić domy - przed "atomem". Wiernych ma zabezpieczać styropian i pianka pourytanona (pisownia oryginalna). I teraz najważniejsze: pan zaleca obkładanie ścian styropianem, uszczelnienie pianką okien oraz - uwaga! uwaga! - otworów wentylacyjnych i przewodów kominowych.

Niech na tysiąc osób uwierzy jedna. I niech "zabezpieczy" swój dom...

Szczerze zastanawiam się, czy nie zawiadomić Policji.

A tak zupełnie na koniec sprawdzę, czy pan Leszek nie ma udziałów w budowlance.