- To co dziś robimy, pani Aniu? - zapytała fryzjerka, kiedy zasiadłam na fotelu przed lustrem.
- A co najdłużej trwa? - nie dało się nie słyszeć nadziei w moim głosie.
- Hmmm... no to farbowanie ze strzyżeniem i modelowaniem.
- Super! To poproszę pełen zestaw. I kawę, mocną, poproszę. Drinka bym wzięła, ale prowadzę. I masaż głowy bym chciała.
- Da się załatwić, tylko nie rozumiem, o co chodzi... - poziom dezorientacji fryzjerki Marty sięgnął zenitu...
- Już wyjaśniam, pani Marto. W domu mam ośmiotygodniowego złoczyńcę i jego półtoraroczną siostrę. Udało mi się porzucić to mini-zoo na rzecz babci i wyrwać z domu. Jak się babcia zorientuje, na co się porwała, to więcej nabrać się nie da. Co ugram dzisiaj, to moje...
- Jezu, rozumiem panią... To może jeszcze trwałą ondulację strzelimy?
Nie pytajcie, jak wyglądam.