- Naprawdę, kropka w kropkę cały tatuś - wtóruje jej pan stojący przed nami. Artur pęcznieje z dumy, a ja już przywykłam, że matką dla niektórych to ja jestem raczej w papierach, a nie w genach.
Ale, ale... Był taki moment, kiedy znajomi i nieznajomi, na widok naszej rodziny, śpiewali inną piosenkę: "Ale podobna do taty, ale oczy ma po mamie". Zupełnie, jak Harry Potter... Miło mi było, jak w Wigilię, ale niezmierna natura pozbawiła mnie i tej ostatniej, małej radości... Oczy Ali... zieleniały, na podobieństwo tatowych (choć ten, daltonista z urodzenia, kazał sobie wpisać w stary dowód, że oczy ma piwne...).
jeszcze na niebiesko |
zielono jej... |
Cała nadzieja w Adasiu, który postanowił płynąć pod prąd i nie upodabniać się do nikogo. Chociaż parę dni temu, robiąc czterdziestą drugą rundę po osiedlu (w celu uśpienia syna), zaczepiła mnie pani sprzedająca gazetki w naszym kiosku.
- Pani Aniu, pani podejdzie na chwilę! O, fajnie, bo wie pani, że ja jeszcze synka to nie widziałam. Znam Alę (o, jaka ona do ojca podobna!), ale małego jeszcze nie widziałam. O, jaki duży! A jaki do taty podobny!
Nadziejo, Matko Głupich!