Adaś, cały dzień testując granice cierpliwości rodziców, zabrnął w kozi róg doprowadzając do tego, że nikt z rodziny nie chciał z nim rozmawiać.
- Jesteś niegrzeczny i nikogo nie słuchasz, dlatego nikt nie będzie słuchał ciebie. Od teraz - dopóki nas nie przeprosisz - nikt się do ciebie nie będzie odzywał. - stawiam sprawę na ostrzu noża.
- Zupełnie nikt?
- Nikt.
Zmarszczone brwi i wykrzywione grymasem usta wystarczyły za komentarz. Po paru chwilach Adaś mięknie, nie rezygnując jednocześnie z dalszego testowania.
- Poproszę pić.
Kubek z wodą bez słowa pojawia się na stoliku.
- Poproszę banana.
Banan cicho ląduje obok kubka. Atmosfera gęstnieje podsycana przez radosne dialogi prowadzone z Alicją, która wietrząc bezbłędnie koniunkturę gra anioła wcielonego, zerkając z wyższością na coraz bardziej skwaszonego Adasia.
W czasie kąpieli coś w nim pęka.
- Ślicznie wyglądasz, mamo... - zaczyna nieśmiało, kiedy wyciągam go po kąpieli z wanny. Milczę jak zaklęta.
- Masz ładne paznokcie - komplementuje ze znawstwem mój świeży manicure. Coś we mnie lekko topnieje i z niemałym trudem powstrzymuję się od parsknięcia śmiechem i wybaczenia mu wszystkiego.
- Mamo! MORDUCHNO ty moja!
Szach, mat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz