24 lipca 2013

Show must go on

Z wielką ulgą nalałam wrzący dżem do ostatniego już słoika, zakręciłam i odstawiłam do góry dnem. Akcja "Mydło - Powidło 2013" zakończona. Przede mną stado dżemów sortu przeróżnego - od morelowego musu, przez kombinację morela-banan, na porzeczce-agreście kończąc. Jeszcze tylko znieść urobek do piwnicy i można ze spokojnym sumieniem czekać na zimę.

Puk, puk.

- Dzień dobry, pani Aniu! - uśmiecha się sąsiadka z naprzeciwka. - Przyniosłam pani taki drobiażdżek, smacznego! - mówiąc to wręcza mi ważącą chyba z 10 kilo reklamówkę.
- ... ?
- Morelki z działki przyniosłam, dżemik pani dzieciakom zrobi.




19 lipca 2013

Brzdęk!

- Nie skacz tak, bo upadniesz i potłuczesz sobie pupę!

Ala zawisa zdziwiona w powietrzu na ułamek sekundy.

- Ale tak na KAWAŁKI?!

17 lipca 2013

Św. Alicja od Rzeczy Zagubionych

- Mamo, już wiem kim będę jak dorosnę! - oznajmia Alicja wychodząc z wanny po kąpieli.
- No, no?
- DETEKTYWEM! - uśmiech od ucha do ucha wysuwa się z ręcznikowej czapy.
- Świetny pomysł, to chyba bardzo interesujące zajęcie. A jak myślisz, co robi detektyw?
- Szuka zgubionych rzeczy. Tylko mam mały problem, mamo...
- A jaki?
- Muszę mieć LUPĘ! Każdy detektyw ma lupę.
- Nie ma sprawy, kupimy ci lupę.
Oczy Ali zaiskrzyły.
- A czy ta lupa może być... różowa?



12 lipca 2013

Wysokie loty



Siedzę w samolocie, w dole widać już Warszawę. Wszyscy na swoich miejscach, pasy zapięte. Nad Lasem Kabackim dzwoni komórka. Myślę sobie - jakiś gapiszon zapomniał wyłączyć, zaraz przestanie bębnić.

Biznesmen w rzędzie za mną wygrzebuje telefon z aktówki i w tej sekundzie słyszę przeciągłe :

- Haaaaloooo, Stasiek? Czeeeeść. Nie. W samolocie jestem. W SA-MO-LO-CIE jestem! A dzięki, wszystko w porządku. No jasne, rozwalimy flachunię, jak chuj!"

- Stasiek? - pyta kolega biznesmena, też biznesmen.
- No tak, jest już na parkingu, czeka na nas. W lodówce też coś czeka, he he...

Warszawa zbliża się z każdą sekundą, Czterysta metrów nad ziemią, trzysta, widzę już ogrodzenie Okęcia i port towarowy.

Dryń, dryń... Odzywa się inna komórka. Kolega dogrzebuje się do swojego telefonu.

Dwieście metrów do ziemi.

- Halo? A witam  panią! Oczywiście. Ale wie pani co, w samolocie jestem. Nie słyszy pani wyraźnie, bo lądujemy właśnie i hałas jest. LĄ-DU-JE-MY teraz, huk jest. Tak, zadzwonię, jak usiądziemy.

- Kwiatkowska dzwoniła. Kurwa, też sobie moment znalazła.

Ladies and Gentlemen, welcome to Warsaw.