Dziś wyprawa do Soufriere - wg przewodników - jednego z najpiękniejszych miejsc na wyspie. My najbardziej chcieliśmy zobaczyć, wybaczcie spolszczenie, Pitony (Petit Piton i Gros Piton) - dwa wierzchołki wulkaniczne wyrastające wprost z Morza Karaibskiego, wysokie na ponad 700 m. Zapakowaliśmy się do autka i jazda!
Pamiętam, że zaraz po naszym przyjeździe próbowałam dowiedzieć się, dlaczego do naszego domu przyjechaliśmy z lotniska dłuższą trasą. Okazało się, że krótszą trasą nie jeździ się po zmroku i kropka. Miałam się przekonać, dlaczego.
Minęliśmy bananowe plantacje w pobliżu Castries i tuż za nimi zaczęliśmy się modlić. Błogosławiliśmy napęd 4x4 i automatyczną skrzynię biegów. Dość powiedzieć, że asfaltowa drożynka wije się w przypadkowy sposób tuż nad krawędzią urwiska, w dole jest tylko las deszczowy, a na dalekim dnie - Morze Karaibskie. Nie wiem, co bardziej zapiera dech w piersiach - widoki, czy strach przed swobodnym spadaniem.
Po drodze zatrzymywaliśmy się co chwila, żeby robic zdjęcia. Może dlatego do Soufriere jechaliśmy 3 godziny, a z powrotem - półtorej... Pierwszy raz widziałam kwiat bananowca, który jest wielki, ciężki i nie pachnie. Bukietem możnaby powalić średniej wielkości krowę.
Wiem również, że nie można rozkładać leżaka pod palmą kokosową, na której sa dojrzałe orzechy. Jest to niezdrowe na zęby i inne części ciała, natomiast rewelacyjnie ćwiczy refleks. Nieważne, że palmy są piękne i dają cień.
Kiedy już przestaliśmy liczyć ostre zakręty i strome podjazdy, za jednym z nich ukazały się Pitony.
Zdjęcia są zamglone, ale nie z powodu brudnego obiektywu, lecz ulewnego deszczu tropikalnego. W końcu las deszczowy bierze skądś swoją nazwę...
Wyspiarze mają zamiłowanie do nadawania łodziom rybackim oryginalnych nazw. Na początku mnie to dziwiło, teraz kolekcjonuję zdjęcia. Oto mała próbka fantazyjnego nazewnictwa nie tylko jednostek pływających.
I na koniec:
Nie wiem, ile lat miała Madame de Micoud, ale niewiele po niej zostało...
Aha - dziś Sylwester. U nas - opcja: butelka szampana i podziwianie fajerwerków nad Atlantykiem. Na dwa ognie - z St. Lucia i Martyniki.
Najlepsze życzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz