19 grudnia 2008

Dzień 2

Dzisiaj wpadł do nas Kelvin razem ze swoim smutnym ziomalem z wypożyczalni samochodów i lżejsi o czterdzieści dolców bezstresowo zdaliśmy egzamin na prawo jazdy. Co za wspaniały kraj.

Kelvin pracuje w agencji nieruchomości, przez którą wynajęliśmy dom. Facet wiecznie uśmiechnięty, w zasadzie na drugie powinien mieć "No problem" i nawet niespecjalnie maskuje to, jak łupi turystów. Smutny facet z wypożyczalni samochodów z całą pewnością musiał odpalić mu prowizję, podobnie ogrodnicy i panie, które pomagają okiełznać chaos generowany przez trójkę rodzeństwa, dzieci Iwony i Krzyśka.

- A gdybyśmy chcieli wybrać się z przewodnikiem po wyspie, to kogo byś polecił? - zapytałem Kelvina.
- Zadzwońcie do mnie, to przyślę swojego kuzyna z własnym autem - odparł pan No Problemo. O co zakład, że kuzyna również złupi z prowizji?

Tak dla wyjaśnienia: na wyspie obowiązuje ruch lewostronny. Dodajcie do tego fakt, że wynajęta bryka ma automatyczną skrzynię biegów, z którą nigdy wcześniej nie miałem styczności, a będziecie mieli obraz kataklizmu, jaki się tutaj kroi. Nic dziwnego, że gruchnąłem tyłem wózka o murek pod supermarketem (no bo kto to slyszał o wciskaniu hamulca podczas zmiany biegów?), ale na szczęście stało się to po tym, jak Krzysztof zmasakrował lewą stronę auta o bramę, która postanowiła zamknąć się bez ostrzeżenia, więc może sumienie mnie nie zagryzie.

Brama żyjąca własnym życiem to zresztą niejedyny drobny mankament naszego domu, który sprawia wrażenie, jakby budowlańcy opuścili go w wielkim pośpiechu na dwie godziny przed naszym przybyciem.

P1000882 
Kafelki tutaj

P1000883 
Gaśnica tutaj

- Pokaż, jak się włącza światło na basenie - poprosiłem Kelvina. Miałem jeden ze swoich ataków amnezji i kompletnie zapomniałem, że włącznik miał jakieś przebicie elektryczne czy coś w tym stylu. Po chwili usłyszałem krzyk i zobaczyłem Kelvina rozmasowującego sobie dłoń, zupełnie jak ja wczoraj. Był bardzo smutny, bo wyglądało na to, że teraz to on będzie musiał odpalić prowizję - elektrykowi.

Odpuściłem sobie pokazanie mu naszej łazienki, gdzie jakiś dowcipniś przykleił sztampowe kafelki nad umywalką, a lustro umieścił za sedesem. Przynajmniej nauczę się jakiegoś nowego tańca przy goleniu.

Nasza wiocha, Gros-Islet, znajduje się na północnym skraju wyspy. Z okien widać kawałek Atlantyku i południowe wybrzeże Martyniki.

image

Okolica jest skalista i gołym okiem widać jak wielkiego wysiłku wymaga wyrwanie Naturze kawałka gruntu, aby jakiś milioner mógł sobie wybudować chałupę. Tutejsi budowlańcy, podobnie jak ogrodnicy, niechybnie muszą odbywać szkolenia w cyrku.

P1000722

P1000658

Podjazd do naszego domu wykonali niestety już nie dowcipnisie, lecz ludzie mściwi i zawistni. Między drogą a bramą jest taka chwila, kiedy auto pochyla się o 45 stopni. Następny przystanek  - skałki, 50 metrów niżej. Na zdjęciu tego akurat nie udało mi się złapać, ponieważ za bardzo trzęsły mi się ręce.

P1000734
Prosimy o zapięcie pasów i powstrzymanie się od palenia tytoniu aż do odwołania.

Poza tymi drobnymi mankamentami  wszystko jest naprawdę OK.
Anka, w końcu biolog z wykształcenia, dostaje spazmów ze szczęścia na widok okazów tutejszej fauny i flory.

image
To małe coś, niewiele większe od szerszenia, to koliber (w powiększeniu po lewej stronie zdjęcia)

P1000621

image

P1000700

P1000724

P1000839
Fregata - ptak na tyle rzadki w Polsce, że nikt go jeszcze u nas nie widział

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz